14 kwietnia 966 r. według badaczy dziejów średniowiecza odbył się chrzest Polski, dokonany przez Mieszka I. Poślubiwszy czeską księżniczkę Dobrawę, doprowadził do jednego z najważniejszych wydarzeń w tysiącletniej historii naszego kraju, włączył Polskę w obręb chrześcijaństwa i kultury zachodniej. Oczywiście data 14 kwietnia jest umowna, niemniej jednak ma pewne „umocowanie” w faktach. Święta wielkanocne są „ruchome” i historycy obliczyli, iż ponad tysiąc lat temu była wtedy Wielka Sobota, która idealnie nadawała się do tego, aby porzucić pogaństwo i wejść do chrześcijańskiej rodziny władców Europy, stąd właśnie ten dzień przyjęto jako datę chrztu.
Co skłoniło władcę państwa piastowskiego do tego odważnego i wiekopomnego czynu, a także dlaczego zdecydował się na chrzest ze strony Czech? Bez wątpienia nie ma na to pytanie jednej, prostej odpowiedzi. Historiografia peerelowska eksponowała, iż kierunek dotarcia nowej religii do Polski był związany z próbą uniknięcia chrystianizacji drogą miecza ze strony cesarstwa. Dzisiaj, w świetle faktów mówiących m.in. o współpracy Mieszka I z Niemcami w omawianym okresie, tego typu argumentacja na pewno nie wydaje się już najważniejsza. Trzeba również pamiętać, iż Kościół czeski był w zasadzie zależny od cesarstwa i to ono było – czy nam się to podoba, czy nie – głównym „rozgrywającym” w tej części Europy, także w spawie krzewienia nowej wiary. Bez wątpienia powody, dla których Mieszko I przyjął chrzest, są złożone. Można na pewno mówić o motywacji politycznej i to zarówno tej związanej z polityką zagraniczną, jak i wewnętrzną. Nie należy również zapominać o powodach osobistych związanych z poślubieniem czeskiej księżniczki, jak i nie sposób wykluczyć autentycznego aktu wiary, którego chrzest był tylko dalszą konsekwencją. Bez wątpienia przyjęcie chrztu było aktem bardzo odważnym, gdyż oznaczało dla władcy zerwanie ze starymi bogami, utratę ich wsparcia lub przynajmniej poparcia wierzącego w nie ludu. Czyniąc ten gest, władca Polan decydował się na śmiały krok, nie mniej jednak miał na pewno świadomość tego, iż wraz z powiększaniem terytorium państwa, musi posiadać jakąś wspólną ideę, która będzie „cementować” różniące się plemiona, chrześcijaństwo nadawało się do tego idealnie. Wśród powodów politycznych należy również pamiętać, iż chrzest dał władcy piastowskiemu doraźny sojusz z Czechami przeciw groźnemu Związkowi Wieleckiemu, który zagrażał Polsce. Gall Anonim pisze również, że do przyjęcia chrześcijaństwa namówiła księcia jego przyszła małżonka. Samo miejsce chrztu także nie jest jednoznacznie określone; naukowcy wymieniają tu Gniezno, Poznań, Ratyzbonę i Ostrów Lednicki. Większość historyków zdaje się opowiadać za tą ostatnią lokalizacją.
Jakiekolwiek nie byłyby powody motywujące Mieszka do chrztu (trudno bez wątpliwości stwierdzić, który z nich i czy w ogóle był to jeden czynnik, czy też raczej splot kilku motywów, co wydaje się bardziej prawdopodobne), to następstwa tego aktu były wiekopomne. Dzięki niemu staliśmy się częścią kultury zachodniej Europy, wzrosła ranga i znaczenie władcy, państwa, jak i rządzącej nim dynastii. Polacy oczywiście bardzo powoli i stopniowo zyskali kręgosłup wartości i moralną busolę, dzięki której mogli się kierować w następnych stuleciach, nie gubiąc w zawierusze dziejów najważniejszych dla nich treści. Czy się komuś to podoba, czy nie, Polska przez tysiąc lat swojej historii była związana z chrześcijaństwem. Faktu tego nie da się wymazać czy zanegować i choć dziś w coraz większym stopniu nasi rodacy ulegają laicyzacji i trendom płynącym, o paradoksie ponownie z zachodniej Europy, to warto pamiętać, jakie są nasze korzenie i to, że pozbawiając się ich, możemy stracić jakże potrzebny każdemu człowiekowi „twardy grunt pod nogami”.
Piotr Sołtysiak