13 grudnia 1981 r. gen. Wojciech Jaruzelski wprowadził stan wojenny na terytorium Polski. Uczynił to, jak już w III RP stwierdził Trybunał Konstytucyjny, wbrew nawet ówczesnemu komunistycznemu prawu i oczywiście wbrew większości społeczeństwa naszego kraju. Była to jak określił prof. Andrzej Paczkowski wojna polsko – jaruzelska. Czyn ten był podyktowany chęcią utrzymania się komunistów u władzy i zdławienia wielkiego prawie 10 milionowego ruchu Solidarność. W swym słynnym przemówieniu, emitowanym wielokrotnie przez tv 13 grudnia, generał kłamał niemal w co drugim słowie. Mówił o tym, że „awanturnikom trzeba skrępować ręce”, mając oczywiście na myśli Solidarność, przekonywał, iż „sojusz polsko-radziecki jest kamieniem węgielnym polskiej racji stanu”, prosząc wcześniej – jak targowiczanie w XVIII wieku – towarzyszy radzieckich o interwencję. Zwrócił się również do MO i SB słowami „strzeżcie państwa przed wrogiem”, jakby chciał zapomnieć, że tych „wrogów” jest 10 milionów i że urodzili się tu nad Wisłą. Swymi słowami i czynami gen. Jaruzelski i członkowie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego wpisali się na listę zdrajców obok hetmanów z Targowicy, Dzierżyńskiego, Wasilewskiej i Bieruta. Jaruzelski i komuniści wprowadzając stan wojenny odebrali Polakom na długie lata nadzieję na zmiany i zniszczyli rodzące się wtedy społeczeństwo obywatelskie, jedną z najważniejszych zasług Solidarności. Dławiąc społeczeństwo obywatelskie będące fundamentem dojrzałych zachodnich demokracji, sprawił również, że III RP, która odrodziła się w 1989 r. miała i do dziś ma problem z jego odbudową.
Piotr Sołtysiak